Katarzyna Lubnauer:
Mówimy tylko, że na godzinach wychowawczych w klasach jeden-trzy chcemy, by dzieci uczyły się pierwszej pomocy - powiedziała i wspomniała, że na takich zajęciach dzieci i młodzież mają uczyć się m.in. masażu serca czy odpowiednich zachowań, gdy widzą wypadek.
Już widzę pierwszoklasistę masującego moje serce. Czy w domu będą ćwiczyć (jako praca domowa) na tatusiu i mamusi ?
I to jest dowód na to, jak te panie z MELGBT znają się na czymkolwiek. Trudno mi było nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, bo od urodzenia mam słabe ręce, zawsze dostawałam dwóje z wf bo nie byłam w stanie podnieść kilogramowej piłki na leżąco. (O zasadności stawiania tych dwójek, w erze przed jedynkowej zamilknę). A tam trzeba mocno uciskać. A ile siły mają w rączkach siedmiolatki? Mam też opory co do "usta-usta". I raz w życiu musiałam skorzystać z nabytej wiedzy, bo nikt poza mną nie umiał (może nie chciał, nie wiem). Wiele więc osób patrzyło na mnie, a ja próbowałam. Na szczęście w butiku obok robił zakupy lekarz z żoną też lekarką, więc od razu się zainteresowali, przejęli tę panią ode mnie i uratowali jej życie. Ja za to sama z siebie wezwałam pogotowie, bo wszyscy woleli oglądać moją nieudolną działalność, niż dzwonić. Wiele lat myślałam, że Pan Bóg postawił parę lekarską w tym sklepie. A teraz wychodzi na to, że moja (wtedy) drugoklasistka by wystarczyła... (Aha, ciekawa rzecz, jak już się wpadnie w wir, to się w ogóle nie myśli o tym, że "usta-usta" to jednak dość niesympatyczne a może i niebezpieczne doznanie).
OdpowiedzUsuńUdzielanie pierwszej pomocy, to nie tylko sprawa siły, ale przede wszystkim psychiki. Żeby być skutecznym ratownikiem, trzeba lata "pracy domowej". Miałam w szkole średniej tzw. przysposobienie obronne, w pracy ciągle mnie szkolili na wypadek wojny. Nie jestem pewna, czy udałoby mi się kogoś uratować. Jak zobaczę krew, to sama wymagam pomocy.
OdpowiedzUsuńA poza tym, wszystko w "swoim" czasie.
Byłam w I klasie Sz.P. gdy podczas przerwy [na boisku szkolnym wraz z wieloma innymi dziećmi]; zauważyliśmy, że w pobliskim stawie toną dwie kobiety [lód się pod nimi załamał] ;
OdpowiedzUsuńwszyscy się gapili, a tylko ja [najmniejsza] pobiegłam po kierownika szkoły-faceta, który natychmiast zorganizował pomoc i kobiety uratowano. Nikt mnie nie szkolił w tym zakresie;
to instynkt zadziałał.
Dziecko jest za małe i za słabe aby udzielić pomocy; ale teraz niemalże wszyscy mają telefony komórkowe; ważne aby dzieci wiedziały, jak powiadomić dorosłych o nieszczęściu;
nie każdy dorosły podejmie się reanimacji; choćby tylko z tego powodu aby nie zaszkodzić...
Po pierwsze "nie szkodzić" Czy dziecko 7-10 letnie może się nauczyć masażu serca .... z podręcznika ?
OdpowiedzUsuń