niedziela, 4 lutego 2024

a co na to psycholog ?

 Gazeta wyborcza 2 lutego 2024.

Rozmowa z Aleksandrą Dulas, psycholożką, terapeutką.

"Konieczna jest reforma edukacji. [...] Dużo jest przemocy

- Rówieśniczej ?

To też. Ale zasadniczym problemem są, w mojej opinii, nauczyciele i nauczycielki. Oni w dużej części są przemocowi, nieuważni na innych ludzi.[...] - jako terapeutka sporadycznie spotykam uczniów, którzy nie doświadczyli przemocy ze strony nauczyciela. I nie mówię o przemocy fizycznej, tylko o obrażaniu i zawstydzaniu, o traktowaniu dzieci i młodzieży bez należytego szacunku. Uczniowie słyszą: " ty leniuchu", "ty nieuku", "to jest twój zasrany obowiązek". Młodzi ludzie opowiadają, że bardzo często przepytywanie wygląda bardziej jak polowanie na kogoś, kto się nie przygotował

[...] Dodam jeszcze, że nie chcę tylko źle mówić o nauczycielach. Wielu jest bardzo empatycznych. A ci mniej uważni mogliby się zmienić, gdyby przeszli odpowiednie szkolenie. Ale szkoleń nie ma, zmian nie było od dawna"


To zmiany już mamy - brak prac domowych. Teraz dopiero nauczyciele będą urządzać prawdziwe polowania na nieprzygotowanych.

18 komentarzy:

  1. Z ciągłych szkoleń, jakie miałam pracując w gimnazjum, pamiętam trzy interesujące nas tytuły i z tych trzech tytułów dwa dobre szkolenia. To ze szkoleń Rady Pedagogicznej. Ze szkoleń dla historyków pamiętam kilka dobrych, związanych głównie z IPN-em, ale nie tylko. Jako katechetka nie chodziłam specjalnie na kolejne szkolenia, ale z tych kilku, na których byłam, pamiętam jedno. Wręcz doskonałe, ale jedno. A doskonałe, bo prowadził je ksiądz, który generalnie szkolił biznesmenów i sam przyznał, że nie wie, jak się "zabrać" za nauczycieli religii. Ale "zabrał się" genialnie. To naprawdę nie jest tak, że szkolenia są remedium na całe zło. Kuratoria i Wydziały Edukacji też mają jakieś normy, których muszą przestrzegać i ładują te szkolenia, czasem zupełnie bez sensu. Widziałam wielu nauczycieli, empatycznych i nieempatycznych. Uczniowie mnie oceniali, jako bardzo empatyczną, wygrywałam konkursy na najfajniejszego/najlepszego nauczyciela (które uważałam za idiotyzm).
    A przy braku prac domowych, nie ma siły, wzrośnie ilość kartkówek, klasówek i prac na lekcji. A nauczycielom wyrosną kły jadowe, bo to trzeba sprawdzić (a wcześniej przygotować). Sfrustrowane bobaski już podobno mdleją na hasło: "wyciągnijcie karteczki", no to będą mdleć częściej. (To ironia, przeczytałam na lewackim forum, że bardzo dobrze, iż nie ma prac domowych, powinno się jeszcze zakazać kartkówek, bo się dzieci stresują.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może nauczyciele mają rację, że nieuk jeden z drugim;)
    Poza tym taka psycholożka-terapeutyni musi się wykazywać i szukać problemów nawet tam gdzie ich nie ma, bo gdzie ona znajdzie pracę na etat? Pełno u nas tego wykształconego prekariatu, tyle ich, że się pomądrzą. No a mądrzenie się w GW niektórych nobilituje;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nauczyciele są różni; nie wszyscy z powołania;
    nie wszyscy empatyczni; nie wszyscy potrafiący
    przekazać wiedzę; nie wszyscy są gadułami :)
    nie wszyscy znerwicowani; nie wszyscy cholerykami;
    nie wszyscy....samo życie ...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja powiem tak.
    1. Szkolenie nauczycieli szkół podstawowych jest konieczne. Bo jeżeli w klasie znajdują się uczniowie bardzo zdolni razem z bardzo niezdolnymi, to prowadzenie lekcji jest dla nauczyciela koszmarem. Nie dziwię się, że nauczyciele dostają szału. Powinni dostać pomoc., żeby wiedzieli jak sobie poradzić.
    2. W nauczaniu ponadpodstawowym należało by przywrócić zasadnicze szkoły zawodowe i technika zawodowe. Ogólniaki (dla wszystkich) nie spełniają swojej roli kształcącej. To jest rodzaj "integracji" wszystkich ze wszystkimi. Zdolnych równa się w dół, niezdolnym się ubliża.
    I nie pomoże żaden psycholog jeśli ktoś jest pod presją (albo wyszydzany) przez kilka czy nawet kilkanaście lat Na tym etapie kształcenia musi być szeroka oferta tematyczna.
    3. Ludzie są różni, chcą być różni. Jednocześnie chcą się czuć komfortowo, a czuć się komfortowo można tylko w grupie podobnych do siebie.
    Od zawsze wszelkie "integracje" budziły we mnie sprzeciw. Czy miliarder zintegruje się z bezdomnym ? Nie wymagajcie ode mnie, żebym się zintegrowała z teatralną 🤣
    4. Natomiast katecheza jest przedmiotem szczególnym, bo dotyczy światopoglądu. I zdecydowanie powinna wrócić do sal przykościelnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie w tym szale różnych "równouprawnień" toczył się bój o edukację włączającą, której przeciwniczką była kurator Barbara Nowak nazywając to lewacką utopią. Też uważam,że to obniża poziom nauczania i jest z krzywdą dla dzieci zdolnych i przeciętnych. Chyba chodzi o to,że pozatrudniać tych wszystkich pedagogów specjalnych, psychologów, logopedów i terapeutów pedagogicznych w każdej szkole i przedszkolach. Lewactwo robi wszystko, by było jak w amerykańskich szkołach państwowych, gdzie w klasach rządzą dzieci z patologii społecznej.Dobrze,że u nas póki co nie ma dostępu do broni.

      Usuń
    2. Świetnie to ujął Darusz Matuszak wPolityce:

      Wbrew propagandowym zakłamanym hasłom lewicy zależy jej na jak najniższym wykształceniu ludzi. Im bowiem mniej wiedzy ma elektorat, tym łatwiej nim manipulować, przekonać do kłamstw i bredni, dzięki czemu lewica zwiększa swe szanse wyborcze. Tak ma być i w Polsce i zadanie wychowania głupich, nie radzących sobie z organizacją czasu, niesamodzielnych, bezradnych, obciążonych wiecznymi pretensjami kolejnych roczników elektoratu powierzono minister Nowackiej. Pani Basi nie podejrzewamy jednak o cynizm i przebiegłość. Nie, ona zwyczajnie głupiutka i infantylna jest i taki ma też być jej przychówek. Nieuctwo brak, wiedzy, lenistwo intelektualne szczególnie się przydaje gdy trzeba ludzkość np do odmętów klimatyzmu przekonać.

      Usuń
  5. Ad,1 jeśli klasy nie są liczne to znika problem integracji dzieci wybitnie uzdolnionych ze słabszymi; lepsi pomagają słabszym;
    brak nauczycieli uniemożliwia tworzenie więcej klas

    Ad. 2 jak przywrócić ZSZ i technika gdy brak kadry?

    Ad.3 proszę; pliz.... zintegruj się z teatralną :) :) :) będzie wesoło;
    ja nie dam rady, bo mamy słownictwo różne :)

    A.4 katecheza do sal przykościelnych i...gonić dzieci od Annasza do Kajfasza;
    a bezpieczeństwo dzieci,???
    wszak nie zawsze kościół jest blisko szkoły; czasami
    na dwu różnych końcach/krańcach miasta/gminy;
    znam to z autopsji i ...dlatego mam braki w wiedzy religijnej :)
    może św.Piotr policzy mi teraz to, że miałam pod górkę nie tylko do szkoły;
    ale też do kościoła ; a jak nie policzy, to zwalę winę na....system; O!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad.4 już kiedyś odpowiadałam. Dodam, ze kiedy Ty byłaś młoda, to może goniono Cię od Annasza do Kajfasza. Idąc Twoim argumentem, można rzec, że dzieci nie chodzą w niedzielę do kościoła, bo .... niebezpiecznie. Kościół ten sam, droga ta sama.
      Jesteś pewna, że plac zabaw jest bezpieczny ? a czy wejście na Gubałówkę w klapkach jest bezpieczne ? Basiu, Twój argument o bezpieczeństwie odrzucam, bez poprawek 😜

      Usuń
    2. ad.2 skąd wiesz, ze brakuje kadry ? od czego mamy rząd i ministrów, niech ich znajdą, a jak trzeba to niech wyszkolą ? A gdzie się podziali profesorowie, znawcy, eksperci i inni cudotwórcy ?
      A skąd rząd wziął tych "wszystkich pedagogów specjalnych, psychologów, logopedów i terapeutów pedagogicznych w każdej szkole i przedszkolach" ?

      Szkolnictwo zostało zaorane, ale to nie znaczy, ze można tak tłumaczyć zakaz prac domowych.

      Usuń
    3. ad.3 nie mam pensji biednego nauczyciela - nie stać mnie na wspólne (integracyjne) wycieczki po świecie. :)

      Usuń
    4. Ad.4 mój argument dotyczył nie tylko mnie ale i moich dzieci;

      to m.in dlatego "wojowałam" o kościół/kaplicę na osiedlu;
      jako argument podałam [popatrz jaka ja była do przodu],
      że po wyprowadzeniu religii ze szkoły dzieci [ już nie moje]
      będą musiały znowu "przez/za las" chodzić na religię ;
      a to było mega niebezpieczne, bo w lesie urzędowali różni
      zboczeńcy i złodzieje ; [jednego szwagier doprowadził do
      posterunku oddając "na tacy" policji bandziora, napadł na starszą
      kobietę wracającą rowerem rano z rorat];
      wkrótce i tak go wypuścili...zaś obecnie tego typu zagrożenie
      wzmogło się co najmniej dwukrotnie; jak nie dasz na piwo
      to nie przejdziesz spokojnie; a dzieciakom młodszym
      odbierają kieszonkowe;

      wtedy mnie wyśmiano twierdząc, że nikt nie wyprowadzi religii ze szkoły;
      widzisz jaka ja jestem przewidująca :) niczym jasnowidz :)
      ale....spokojna moja rozczochrana> teraz u mnie kościół jest blisko szkoły;
      a i mnie problem nie dotyczy;

      Usuń
    5. Ad. 3 ale Ty znasz języki -m.in. tzw. kuchenną łacinę;
      więc sobie pogadacie :)

      Usuń
    6. Ad.2 od czego mamy rząd?
      od rządzenia aby się sami wyżywili
      za nasze podatki :)
      brak nie tylko nauczycieli;
      brak lekarzy; brak pielęgniarek;
      wykształceni u nas i tu praktykując
      na nas- królikach doświadczalnych
      wyjechali na saksy leczyć bogatych
      chorych bogatych krajów Zachodu;
      prakty

      Usuń
    7. Basiu, to bardzo przepraszam. Nie wiedziałam, że na Twoim terenie tak krucho z kościołami. U mnie jak zaczęto budować kościoły, to na każdym wolnym placu.

      Z tego co napisałaś wynika, ze już ten problem nie istnieje. Przynajmniej u Ciebie. To jesteśmy dogadane ? 🎶

      Usuń
  6. Jeszcze a propos odrabiania lekcji:
    https://www.youtube.com/watch?v=gfNJMsgE5U8

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolokazjo, moja wieś, to teoretycznie duże miasto, wojewódzkie, uniwersyteckie, a ja mam do kościoła daleko i pod górkę. I pod tą górkę do tego bez skrzyżowania, bez świateł i bez chodnika. Dla nas, póki Dziecko było małe, to byłaby dwugodzinna wyprawa na 45-minutową, czy godzinną lekcję religii. Ja też miałam daleko do kościoła w parafii, w której mieszkałam w dzieciństwie, ale cywilizowaną drogą. Dwa przejścia przez ulicę, ale i ruch był mniejszy i wokoło sklepy i bloki, na koniec (do bocznego wejścia, gdzie były salki katechetyczne) uliczka z domkami jednorodzinnymi (do głównego szeroki, wygodny chodnik, owszem, wzdłuż jezdni, ale chodnik był i jest szeroki na kilka metrów). Mój mąż wychowany na wsi, do kościoła miał bliżej, niż ja wtedy i niż my teraz. Za to do szkoły miał daleko, co mu nie przeszkodziło zrobić doktoratu. Ja już pisałam u Ciebie, czy u Basi, że nie wiem, czy religia w szkołach to dobry pomysł. Nadal nie wiem. Ale wiem, że i dla mnie i dla całkiem sporego grona moich eks - uczniów bardzo wygodny. Teraz to już tematu nie ma, religia zniknie ze szkół i pozostanie problem bezrobotnych katechetów, bo jakoś nie wierzę, że panopticum wielkiego trzynastego zorganizuje (nie bezpośrednio, oczywiście, chodzi o koniunkturę) nowe miejsca pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele zawodów ma problem z zatrudnieniem. To żadne usprawiedliwienie, oczywiście.

      Ostatnio głośno jest o poczcie. Ma duże straty. I zatrudnia coraz mniej osób. Kiedyś na poczcie były olbrzymie kolejki do kas, żeby opłacić czynsz, prąd, telewizję, ubezpieczenia, itp. Teraz każdy płaci sam przez internet.
      Nikt się za pocztą nie ujmuje. Wręcz odwrotnie, ludzie potrafią kpić, że na poczcie można kupić książki, zeszyty, zabawki itp.

      Usuń
  8. Wyliczyłam. Zmierzyłam na planie. Moja droga do kościoła na religię przedstawiała się następująco: 700 metrów pieszo + 2 przystanki tramwajem 750 m + 300 m pieszo.
    Nie wiem, czy to dużo czy mało. Ale samodzielnie, w każdą pogodę. Miałam wtedy 7 lat.

    OdpowiedzUsuń