[...] jeśli ktoś chciałby opowiedzieć historię o Polakach wcielonych siłą do Wehrmachtu, a przecież tacy byli, to zrobiłby to inny w sposób. To nazwałby to: „Polacy siłą wcieleni do Wehrmachtu”, a nie „Nasi chłopcy w Wehrmachcie” – mówił Przemysław Czarnek na antenie Telewizji wPolsce24.
Służba w Wehrmachcie była czymś, czym trudno było się chwalić. Złożoność sytuacji mieszkańców Pomorza i Górnego Śląska, którzy przyjęli różne kategorie volkslisty (czerpiąc z tego różne korzyści) , a potem wskutek tej decyzji byli powoływani do niemieckiej armii, polscy historycy opisywali w wielu książkach. Pisano o nich w wielu książkach jak np. w cyklu wspomnień śląskiego pisarza Alojza Lyski. Bzdurą jest jednak twierdzenie, że był to jakiś objęty ścisłą tajemnicą temat tabu
Nikt nie neguje badań, liczb, statystyk ani samego faktu wcielania Polaków do obcych armii. Ale do waszych zakutych uśmiechniętych łbów to nie dociera. Musicie wszystko przeinaczyć, przekręcić, zamącić.
"Zakute łby"; tkwiące w swej bańce (bajce) nie potrafią realnie spojrzeć na świat; wydarzenia i ...fakty. Co musi trafić w te "zakute łby" aby wreszcie zajarzyły, że nie są "pępkami" świata???
OdpowiedzUsuńHOŁOWNIA STCHÓRZYŁ PRZED ZAMACHEM STANU I...
OdpowiedzUsuń...stracił polityczne koryto, ale ocalił życie. Jeżeli zdrajcy nie zostaną powieszeni w Warszawie, na niemieckich drzewach sprowadzonych przez Trzaskowskiego, to państwo NIE przetrwa, gdyż co kilka lat będą naśladowcy, którzy w końcu zniszczą Polskę.